Zbawi nas Mars

Google na Marsie! Informacja zmroziła nam krew w żyłach. Czyżby firma stwierdziła, że Ziemia jest dla nich za małym rynkiem? Może mieszkańcy Marsa nie buntują się tak bardzo jak mieszkańcy Ziemi? Na razie nie, ale nigdy nic nie wiadomo. Na razie Google udostępniło tylko zdjęcia Marsa do oglądania. Jest z tym związane wydarzenie promocyjne, ale jako że Polakom nic nie mówi nazwisko Percifal Lowell, dlatego w tym miejscu ucinamy ten news. Ot, różne są zainteresowania.

Mars może okazać się zbawieniem dla internautów, którzy wciąż korzystają z pirackiej rozrywki. We Francji 21 marca będzie poddana głosowaniu ustawa przeciwko takim działaniom. Jak zwykle, ustawa jest pełna dziur i bezsensów. Czy rozumiesz takie zwroty:

– osoba udostępniająca środki do złamania ochrony technicznej przed kopiowaniem z internetu

– osoba, która indywidualnie korzysta ze sposobu złamania ochrony dzieła

– użytkownik programu przeznaczonego do złamania zabezpieczeń

– osoba, która powiela i rozpowszechnia program pozwalający na nielegalne ściąganie materiałów z internetu

My nie kumamy. Nie czaimy bazy i nie łapiemy. Biedni policjanci, którzy będą musieli czytać złapanemu piratowi, że jest aresztowany za udostępnianie środków do złamania ochrony technicznej przed kopiowaniem z internetu (przy okazji – Internet jest jeden w swoim rodzaju, więc powinno się go pisać wielką literą). Współczujemy też sędziom, którzy będą czytać wyroki typu 'za indywidualnie korzystanie ze sposobu złamania ochrony dzieła skazuję Cię na…'. Cofamy to, co powiedzieliśmy w pierwszym zdaniu tego akapitu. To nie piratów należy wysłać na Marsa, tylko autorów tak bełkotliwej ustawy. Tak więc na Marsa, panowie. Tylko kupą, to będzie cieplej!

Być może szykuje się przełom w zacofanej oświacie (nie mamy na myśli jedynie Polski). W USA kilka uniwersytetów testuje udostępnianie studentom materiałów wykładowych w formie empetrójek. Pomysł jest fajny, studenci na pewno strasznie się cieszą, bo jeśli już zasypiają na nudnym wykładzie, to robią to we własnym łóżku we własnym pokoju. Jakie są korzyści takiego rozwiązania? Studenci mogą się uczyć wtedy, kiedy chcą. Nie tracą czasu w dzień na słuchanie bzdur, a mogą wtedy pracować. Same plusy. Czy w Polsce ktoś poważy się sprowadzić ten pomysł? Oby, oby!

iTunes, znany dobrze wszystkim sklep z muzyką, wysyła na Marsa przestarzały system opłat. Zamiast pojedynczego obciążania karty każdym kupionym kawałkiem, będzie teraz subskrypcja miesięczna czyli prenumerata (jeśli testy wypadną pomyślnie). Nie jest to pomysł nowy, bo inne sklepy już dawno to mają, ale dla iTunes może być to strzał w dziesiątkę. Subskrypcja będzie poważnym impulsem dla piratów, żeby przeszli na legalną stronę mocy. Raz zapłacisz, ściągasz do woli. Super sprawa. Żeby jeszcze było więcej muzyki nie-do-końca komercyjnej (jpop, hindi, metal), to byśmy nic nie robili, tylko siedzieli w iTunes. Może w przyszłym roku?

Ciekawostka: jadąc do domu przejeżdżamy przez ulicę Marsa. Można więc powiedzieć, że mieszkamy za Marsem. Nie jest tak źle, naprawdę :)

Autorzy: Renata Grunert & Mariusz Ludwiński

e-biznes.pl, 2006

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top