Obniżanie standardów

O pomysłach ministra edukacji nie będziemy wspominać.

Choć to znakomity przykład obniżania standardów, to jednak nie jest na tyle związany ze światkiem Internetu, żeby o tym pisać.

Ale podobna decyzja, którą podjął ZPAV (Związek Artystów Audio-Video), nie może zostać przemilczana. A właściwie nie sama decyzja, co powód jej podjęcia. Oczywiście jest to decyzja krzywdząca wszystkich prawdziwych artystów, którzy na swoje kilkadziesiąt tysięcy sztuk harowali jak woły. Teraz byle miernota będzie mogła szczycić się osiągnięciem poziomu Złotej Płyty – 10 tysięcy egzemplarzy spokojnie da się wycisnąć. Chcesz wiedzieć jak?

Nagraj jedną piosenkę o prostej melodii, dodaj 10 innych kawałków jako wypełniaczy czasu , zagraj parę koncertów charytatywnych (koniecznie wybraną piosenkę o prostej melodii) i czekaj. Podłapie Cię radio, znajdzie się sponsor do nagrania wideo, zaistniejesz więc też w telewizji. To właściwie wszystko. Przyda się też krótka trasa koncertowa po mniejszych miasteczkach i supermarketach. Powodzenia. Że to niewiele ma wspólnego z muzyką, a jeszcze mniej ze sztuką? Człowieku, z której planety spadłeś?

Aha, mieliśmy napisać o powodzie obniżenia standardu przez ZPAV. Sprzedaż płyt spada, ale sprzedaż muzyki idzie w górę. Paradoks? Wcale nie. Po prostu ludzie nie chcą już kupować całej płyty tylko po to, by posłuchać jednego fajnego kawałka. Ten kawałek kupią z netu. Ale kawałek w MP3 to nie jest płyta i nie można jej brać pod uwagę w rozliczeniu sprzedaży płyt. Można i tak, ale to nie naprawi rynku muzyki. To tylko desperacka próba odwrócenia biegu rzeki. I z góry skazana na niepowodzenie.

Inny sposób na obniżanie standardów to automatyzacja. Mailowa obsługa klienta jest super. Można wysłać mail, nie trzeba dzwonić, gawędzić z nagraną na taśmie sekretarką i używać eleganckich wyrazów. Wystarczy napisać, co się myśli, nacisnąć <<wyślij>> i po sprawie. Tyle że czekanie na ważną odpowiedź potrafi wkurzyć. My od miesiąca czekamy na odpowiedź z ogólnopolskich hurtowni książek w sprawie warunków przyjęcia książki na skład. Wakacji jeszcze nie było, gdy wysłaliśmy zapytanie. Halo? Żyje tam ktoś? Można zrozumieć, że nie odpowiadacie, bo nie chcecie zarobić… Nie, tego nie da się zrozumieć. To frajerstwo. Czyste, nieskażone minimalnym ładunkiem inteligencji.

Podobna rzecz zdarzy się w przypadku elektronicznej manikiurzystki. Wiadomo, że wizyty na malowanie paznokci potrafią się ciągnąć. Zwłaszcza gdy jeden z paznokci się oberwał. Cóż, trzeba posiedzieć. Ale przecież problem nie tkwi w siedzeniu. W trakcie można pogadać z manikiurzystką. Jeśli jest to dziewczyna rozgarnięta (i to nie jak kupa liści, ale tak pozytywnie), to rozmowa klei się super łatwo. Inna sprawa, gdy naprzeciw Ciebie (lub Twojej lubej) siedzi wyfiokowana Barbie, która maturę kończyła wg najnowszych wytycznych ministra Giertycha. Ałć, wtedy nawet kwadrans może się ciągnąć w nieskończoność.

Jako finał dzisiejszego podsumowania mamy dla Ciebie kilka słów odnośnie obniżania standardów w ogóle.

Spytaj któregokolwiek ze sportowych mistrzów świata, czy obniżał sobie poprzeczkę podczas treningów. Spytaj, czy ćwiczył na pół gwizdka.

Prawdziwy mistrz roześmieje Ci się w twarz. Bez pracy nie ma kołaczy, stary. Musisz swoje wypocić. Nie ma drogi na skróty. Jasne, możesz spróbować oszustwa. Wstrzykuj sobie hormony. Biegnij na skróty. Obrażaj przeciwników.

Tylko nie przybiegaj do mnie z płaczem, gdy Twój przeciwnik wytnie Ci podobny numer.

Jeśli oszukujesz, bądź przygotowany, że ktoś odpowie Ci tym samym.

Nie szukaj sprawiedliwości, skoro sam oszukujesz.

Autorzy: Mariusz Ludwiński & Renata Grunert
e-biznes.pl, 2006

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top