Beczka miodu i łyżka dziegciu

Firmy i wynalazcy wymyślają świetne rzeczy, które ulepszają nasze życie w każdym aspekcie. Szkoda tylko, że w pewnym momencie pozwalają sobie na moment oddechu, przez którego do pomysłu (beczki miodu) trafia element maniany i tandety (łyżka dziegciu).

Co by było, gdyby można było zaliczyć zajęcia WF przez Internet? Na razie jest to możliwe tylko w jednej szkole w Minneapolis, ale jeśli pomysł się sprawdzi, to być może idea się rozwinie. W końcu jest mnóstwo firm szkoleniowych oferujących kursy nauki online. Dodatkowy kurs wychowania fizycznego przez Internet na pewno urozmaiciłby ofertę – między szydełkowaniem i angielskim dla początkujących da się wygospodarować pół godziny na proste ćwiczenia gimnastyczne dla rozruszania skurczonych mięśni. Książki i kasety są oczywiście wliczone w cenę kursu. A co tam, może nawet dałoby się opracować zajęcia na któreś z reklamowanych na telewizyjnej telesprzedaży urządzeń treningowych. Nauczyciel mógłby się kontaktować się z uczniami co tydzień, ściągać z urządzenia (podłączonego do Internetu) dane o użytkowaniu, ciśnieniu krwi i innych wskaźnikach formy (lub nie-formy) i korygować plan szkoleniowy. Może nieco się rozpędziłem w wymyślaniu, ale sama przyznasz, że perspektywa jest kusząca. Samodzielny trening wymaga motywowania się na bieżąco – sam przyznasz, że potrafi to sprawić problem. Słyszałem opinie, że nieskuteczność urządzeń treningowych nie jest kwestią sprzętu, ale konsekwencji w korzystaniu z niego. Dzięki nadzorowi online przez trenera, skuteczność powinna wzrosnąć. Oczywiście zanim przyjdzie to do Polski, wymrzemy z nadwagi i nadciśnienia i nie pomoże nawet kampania namawiająca do transplantologii. Zresztą, nawet gdyby przyszło, to zanim powstałaby specjalna ustawa, pozwalająca na taką działalność treningową…

Uśmiałem się, gdy przeczytałem, że Ministerstwo Finansów przygotowuje rozporządzenie, dzięki któremu będziemy mogli kontaktować się z urzędem skarbowym przez Internet już od sierpnia 2006 roku. Nieważne, czy to niefortunne sformułowanie wyszło od autora informacji, czy z samego Ministerstwa. Pokazuje to tylko poziom wiedzy na temat systemów informatycznych. UWAGA, wyjaśniam – samo rozporządzenie nie sprawi, że będziemy się mogli kontaktować z jakimkolwiek urzędem przez Internet. Potrzebny jest sprawnie działający system informatyczny! Gdyby rozporządzenia miały moc łączenia przez Internet, to już dawno mielibyśmy darmowy bezprzewodowy Internet w każdym domu, społeczeństwo informatyczne oraz e-podpis.

Earth Google. Fajna sprawa – zdjęcia miast i innych obszarów z satelity, przybliżanie, nanoszenie własnych notatek, obracanie. Dla podróżników i pilotów wycieczeka jak znalazł? Pod warunkiem, że zdjęcia faktycznie były z całej Ziemi (na razie są tylko wybrane obszary – USA oczywiście są, jakżeby inaczej) i byłyby aktualne (pozyskiwane na bieżąco z satelity lub też wykonane w ciągu tygodnia – a nie trzy lata temu). Nie chciało mi się sprawdzać, czy w Nowym Jorku jest jeszcze WTC. Wstyd, Google, wstyd.

Na pewno słyszałaś o programach typu Open Source. Studenci z Danii stworzyli pierwsze na świecie piwo Open Source, Vorel Ol. Przepis, marka i materiały graficzne są dostępne dla każdego na stronie www.voresoel.dk. Gdzie tu łyżka dziegciu? Żeby samemu uwarzyć piwo, musisz znać duński, żeby przeczytać instrukcję obsługi :) Taki tandetny drobiazg…

Autor: Mariusz Ludwiński

e-biznes.pl

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top