Blogi – ewolucja

Rok temu blogi firmowe były szałem. Od tej pory nastąpiła naturalna selekcja – przetrwały te z prawdziwą pasją. Dziś, kiedy bańki już nie ma, można w końcu rzeczowo porozmawiać.
Niektóre rzeczy nie zmieniły się od zeszłego roku. Blogi wciąż mają opinię ryzykownego medium. Dzieci sieci i poławiacze linków wciąż zaśmiecają komentarze do wpisów. Firmy wciąż boją się, że do głosu dorwą się czarni piarowcy i oplują szanowanego prezesa od stóp do głów. Korporacyjni wieszcze wciąż głoszą objawione prawdy hierarchii organizacyjnej i proproduktowego zarządzania. Pseudospecjaliści od IT i Internetu wciąż uważają, że przez blogi można wcisnąć ludziom wszystko. Że ciemny naród wszystko kupi.
Na szczęście niektóre rzeczy zmieniły się i to bardzo. I to w nich widać kierunek rozwoju blogów.

Najważniejszą rzeczą jest dostrzeżenie roli blogów w kreowaniu informacji. Nie są to już majaczenia szaleńców, którzy w oparach palonej zielonej herbaty płodzą odjechane newsy. Blogi, choć trzeba uściślić że chodzi tylko o te wyróżniające się, są traktowane jako wiarygodne i aktualne źródło wiadomości. Press-Service Monitoring Mediów w swojej najnowszej ofercie produktowej dołączył blogi do radia, telewizji, prasy i serwisów internetowych. I to całkiem niemałą ich liczbę, bo 3,5 miliona.

Blogi przegoniły też w wiarygodności i szczerości serwisy newsowe oparte na specyfice 2.0 czyli tworzone przez użytkowników. Dlaczego tak się stało? Czynnik sympatii plus przyzwyczajenie i wszystko jasne. O niebo wolę czytać informacje jednego autora, którego lubię i którego kreatywne sformułowanie językowe chwytam w lot, niż czytać wypociny nieznanych gości wrzuconych w machinę 2.0.

Drugą ważną rzeczą jest zmiana kąta patrzenia na blogi przez ich właścicieli. To co zaczynało się jako tuba do wykrzyczenia własnego zdania lub własnej pasji, teraz staje się podstawowym sposobem tworzenia wizerunku eksperta. Na bardzo udanej pierwszej edycji imprezy mediowo-blogerskiej Tuba (pomysłodawca i główny orkiestro-organizator – Maciek Budzich z blogu Mediafun) podczas panelu blogerów padło mniej więcej takie zdanie (może nie do końca wypowiedziane): profesjonalny blog zaczyna wypierać tradycyjne cv i list motywacyjny. Powiedzmy szczerze i głośno – pięć minut na blogu pozwala ocenić człowieka. Jasne, tak naprawdę liczą się pierwsze cztery sekundy. Ale dalsze cztery minuty pięćdziesiąt pięć sekund pozwala na ocenę spójności pierwszego wrażenia. Łatwo jest oszukać przez chwilę. W dłuższym okresie jest to niemożliwe. Prawdziwi eksperci sprzedają siebie przez swój blog i tym sposobem pozyskują zlecenia. Nie jest to jeszcze powszechna tradycja, raczej ciekawostka dostępna dla naprawdę nielicznych masterów w swojej branży. Ale to jest przyszłość. W książce "Futuryzuj swoją firmę" Davida Siegela jest podobna wizja, w której boty pracodawców wyszukują w sieci standardowane kwestionariusze potencjalnych kandydatów.

Trzecia ważna rzecz to przeniesienie nacisku z poziomu treści publikowanych w blogu na otoczkę promocyjną. Zrozum mnie dobrze – nie mówię, że poziom merytoryczny jest już nieważny. Co to to nie. Jeśli fajny blog nagle zacznie przypominać twórczość 8-latka, szybko straci czytelników. Ale profesjonalna merytoryka nie jest już gwarantem zainteresowania. To bilet wstępu na imprezę. Od czego więc zależy to, czy zostaniesz z niej wyproszony po dziesięciu minutach (dokładnie te same dziesięć sekund co przy ocenie osobowości właściciela bloga), czy będziesz wciąż tańczył przy krzesłach ustawionych nogami do góry na stołach?

Myślę, że czujesz już odpowiedź – to twoja osobowość. Twoje podejście do świata. Twoja wiedza i umiejętności. Twój styl bycia. Twoje pomysły na bezpośredni kontakt z czytelnikami. Nie muszą to być spotkania oficjalne jak Tuba by Maciek Budzich vel Mediafun. Może to być spęd pod pizzerią, pod pomnikiem lub w księgarni. Chodzi tylko o podanie ciebie, właściciela bloga, czytelnikom. Osobowość czyni cuda.

Czyżby więc szykowała się z dawna oczekiwana zmiana? Czy w końcu wartościowi ludzie będą mogli rozwinąć skrzydła? Ponadprzeciętni dotrą do swojego El Dorado? Odpowiedź zależy od ciebie. Jeśli zaczniesz wykorzystywać blogi tak jak robią to masterzy w roku 2007, to tak. Jeśli skończysz czytać ten felieton i nie zapytasz najbliższego kandydata do pracy o jego bloga, jeśli nie poświęcisz trzech godzin na kombinowanie o czym możesz prowadzić własny profesjonalny blog (profesjonalny czyli na własnej domenie, a nie kątem gdzieś na cudzym portalu), to nie. Decyzja jest twoja.

Najwyżej ewolucja przejdzie obok ciebie i się już nigdy nie zatrzyma.

e-biznes.pl, 2007

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top