Internet a marnotrawstwo

Marnotrawstwo jest kluczową cechą dzisiejszego świata. Internet dorzuca swoją cegiełkę do ogromnego marnotrawstwa ludzkości. A to wszystko przez schemat postępowania z czasów, kiedy ludzie mieszkali w jaskiniach.
Marnotrawstwo jest kluczową cechą dzisiejszego świata. Najlepiej świadczą o tym półki w hipermarketach – część leżących na nich towarów nie zostanie sprzedana i wróci do producenta. Mamy wielki wybór, zwiększyły się nasze możliwości zakupowe dzięki wyższym pensjom, ale nie da się zjeść więcej niż się da. Marnotrawstwo jest idealnie przedstawione przez zasadę Pareto (zwaną również zasadą 80/20) – kluczowe 20 procent czynników sprawczych jest odpowiedzialne za 80 procent powodzenia, sukcesu. Reszta czynników sprawczych, czyli 80 procent, jest marnotrawstwem.

Pojawia się od razu pytanie, skąd wiadomo czy akurat ten jogurt, ta koszulka sportowa lub ten wypasiony telefon są czynnikami kluczowych 20 procent czy marnotrawionych 80 procent. Kryteria są proste – kluczowe 20 procent ma tendencję do trwania w czasie. Produkty spod znaku marnotrawstwa szybko wypadają z rynku. To ekonomiczna odmiana ewolucji. Niestety, ludzie potrafią powstrzymać ewolucję produktów, sztucznie utrzymując przy życiu produkty spod znaku marnotrawstwa. Dotacje rządowe, pakowanie kasy w reklamy i spam to najczęstsze sposoby zombifikacji produktów.

Marnotrawstwo jest nieodłączną cechą ludzi, istniało od zawsze, a jego początki są związane z kluczową czynnością: zdobywaniem pożywienia. Zabijać więcej zwierząt niż się potrzebuje do wyżywienia plemienia, nie wykorzystywać wszystkiego co się ma. Nie jest to do końca wina naszych charakterów. Należy tym raczej obarczyć nasze schematy zachowania, które homo sapiens i jego przodkowie wykształcali przez tysiące lat. Z braku technologii przetwórczych oraz innowacyjności zabijanie zwierząt było znacznie łatwiejsze niż wykorzystywanie wszystkiego. Łatwiej było zabić dzika niż opracować przepisy na pieczenie jelit czy topienie skóry na tłuszcz.

Choć w naszym europejskim kręgu kulturowym takie dania są mało estetyczne, to np. w Filipinach takie praktyki są na porządku dziennym. Nie jest to podobno tak straszne w smaku jak maluje nam to wyobraźnia. Wystarczy pooglądać trochę zagranicznych programów kulinarnych (Bizarre Foods with Andrew Zimmern), żeby się o tym przekonać. Ostatnio naukowcy odkryli, że marnotrawstwo nie jest cechą wyłącznie ludzką, pewien gatunek hien również zabija ponad potrzeby, ale to marne pocieszenie.

Umasowienie rynku dało kolejny impuls do marnotrawienia. Chciwość (w sensie braku zdrowego rozsądku podczas robienia analizy rynku, konkurencji i potrzeb klientów), chęć zarobienia w globalnym świecie oraz względna łatwość wejścia na rynek wyniosły ją z poziomu żenującego niezrozumienia zasad ekonomii do rangi powszechnie akceptowanej konieczności. Na rynku pojawiło się mnóstwo produktów naśladowczych, które nie różnią się praktycznie niczym. Chodzi tylko o cenę, choć o parę groszy niższą niż konkurencja. Stosowanie rabatów byle tylko opchnąć nieco towaru klientom stało się standardową procedurą zwaną szumnie marketingową promocją sprzedaży.

Internet dorzuca swoją cegiełkę do ogromnego marnotrawstwa ludzkości. W Sieci istnieją miliony stron internetowych, których odwiedzalność jest znikoma. Podtrzymuje się istnienia przebrzmiałych serwisów i portali dorzucając im kolejne nowinki w stylu elementów społecznościowych lub treści wideo. Miliony ludzi prowadzą blogi, których nikt nie czyta.

Ostatnim wielkim przykładem marnotrawstwa w Internecie są wyszukiwarki. Unia Europejska zirytowała się na dominację Google'a i chce stworzyć konkurencyjną wyszukiwarkę. Niemcy wpakują we własne badania 120 milionów euro, Francuzi 90 milionów. A przecież istnieje już sporo wyszukiwarek, które uzupełniają wyniki Google (inna sprawa, że nie da się korzystać jednocześnie z kilku wyszukiwarek). Jest również odrębna gałąź narzędzi do porządkowania i korzystania z wiedzy: Wikipedia. Jest odrębna gałąź do korzystania z wiedzy specjalistycznej: społecznościowe strony tematyczne w stylu Squidoo czy MySpace. Są w końcu programy umożliwiające budowę map wiedzy i wymienianie się nimi przez Internet w stylu The Brain.

Ale nie, przecież łatwiej jest marnotrawić i wydać górę pieniędzy niż chwilę pomyśleć. Jakże silny jest ten zwykły schemat postępowania, pozostałość z czasów gdy ludzie mieszkali w jaskiniach, chodzili w skórach zwierzęcych, a słowo samochód oznaczało pieszą wycieczkę.

e-biznes.pl, 2007

Wpisy promowane

Wydarzenia

19. edycja Studenckiego Festiwalu Informatycznego
04.04.2024 - 06.04.2024

Najnowsze wpisy

Scroll to Top