Muzyka rządzi światem

Miniony tydzień niby był krótki (dwa dni plus jeden pomiędzy plus jeden do odrobienia), ale przyniósł sporo ciekawych informacji związanych z muzyką w sieci.

Wbrew typowemu myśleniu nie jest ważne, że Apple doszło do porozumienia z wielkimi koncernami muzycznymi w sprawie dalszego umieszczania piosenek tychże koncernów w serwisie iTunes. Owszem, jest to dobra wiadomość, bo przynajmniej mamy pewność, że piosenki ciągle będą tam dostępne. Jednak ważne jest co innego. Otóż Apple postawiło koncernom twarde warunki – żadnego podwyższania cen piosenek. Zostaje tak jak było – 99 centów lub 79 pensów. Koncerny szamrały, że to za mało, a bo to, a bo tamto. Szemrały, szemrały, ale warunki przyjęły. Innymi słowy – iTunes stał się na tyle dużym członkiem rynku dystrybucji muzyki, że trzeba się z nim naprawdę liczyć. Dla nas, muzykomaniaków, to bardzo dobrze. Wreszcie jest ktoś, kto postawił się (skutecznie i bez sądowych zadym) wielkim koncernom.

Sukces iTunes odbił się szerokim echem w Internecie. Jego tropem ruszyło paru muzyków, którzy założyli CMCC (Canadian Music Creators Coalition). Chodzi o DRM, kolejny pomysł koncernów na utrudnianie życia swoim klientom (technologia zabezpieczania płyt, znaczy się). CMCC nie jest zwykłą organizacją – jest to organizacja anty-RIAA (RIAA to organizacja broniąca praw twórców muzyki, ale jest raczej postrzegana jako narzędzie wielkich koncernów). Przesłanie CMCC jest proste – RIAA nie może być jedyną organizacją broniącą praw muzyków i nie może m.in. zabraniać klientów słuchania muzyki tak, jak mają na to ochotę. Bo w końcu kupili tę płytę.

Na energiczne działania iTunes zareagował Napster (czyli były numer 1 wśród serwisów muzycznych). Ma zamiar udostępnić za darmo wyłącznie do słuchania dużo (naprawdę dużo) kawałków. Co prawda słuchanie ma się odbywać przy okazji oglądania reklam w specjalnym okienku, ale nie od dziś wiadomo, że takie okienka się minimalizuje. W każdym razie, warto sprawdzić.

Może nie bardzo są związani z muzyką, ale w końcu właściciele blogów również mogą polecać muzykę. W paru gazetach ukazały się entuzjastyczne artykuły, jak to blogerzy zarobią wkrótce miliony. Branża reklamowa rzuci się na blogi, ponieważ to takie narzędzie promocyjne. Blogerzy? To się kojarzy ze słowem "blagierzy". Pchanie waluty w blogi zmieni je w komercyjną papkę. Zmienią się w normalne serwisy, ze wszystkimi ograniczeniami jeśli chodzi o wiarygodność i czyste intencje. Ponadto, znając wiedzę dużych firm na temat budowania marek (a szczególnie marek, których użytkownicy sami nadają im znaczenie, nierzadko odmienne od planów firm), będą one chciały kontrolować słownictwo związane z promocją swojej marki w blogu. Na szczęście na razie w Polsce blogi są wciąż zjawiskiem niszowym, więc nie grozi im powódź waluty.

Na koniec mały ukłon w stronę naszego hobby (jednego z wielu). Jakiś czas temu (dokładnie od 14 lutego, gdy nieistniejąca już gazeta wydała ostatnim tchnieniem ten film na DVD) wpadł nam w ręce indyjski film "Czasem słońce, czasem deszcz". Było to coś odmiennego od marnego polskiego kina i nic niewnoszącego kina od wujka Dżordża. Anyway, w ubiegłym tygodniu ukazał się w Polsce kolejny film z uwodzicielskim Shah Rukh Khanem – "Gdyby jutra nie było" (kina, DVD). Jeszcze nie wpadł nam w ręce, ale nie ma obaw. To kolejna uczta dla oczu pełna pozytywnego myślenia, wspaniałej muzyki i mądrego podejścia do życia. Gdyby jeszcze polscy profesjonalni recenzenci z mediów masowych rozszerzyli nieco swój słownik. Uzywanie słowa "kicz" w odniesieniu do kina indyjskiego już przestało być zabawne. Dokładne info o filmie znajdziesz na stronie www.bollywood.pl. Przy okazji, to dobry przykład budowania niszowego serwisu internetowego. Nie na chama, a z klasą.

Autorzy: Mariusz Ludwiński & Renata Grunert
e-biznes.pl, 2006

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top