Nuda, lewo, prawo, nuda

Chyba zrobię jakiś protest. Znam swoje obywatelskie prawa i mam tego dość. Internet jest nudny, a ja nie mam z czego przygotować felietonu. Protestuję!
Przyszły tydzień będzie na pewno ciekawy. Dzięki spadkom indeksów na giełdzie mam temat – jak inwestować. Popatrzę na giełdę przez pryzmat "Przewodnika Inwestora" (podzięki dla serwisu i czasopisma Parkiet) oraz szkoleń Kursy Finansowe.

Ale to dopiero w przyszłym tygodniu. A teraz przeglądam wiadomości z poprzedniego tygodnia i się nudzę. Ile razy można pisać, że ludzie są głupi, nie rozumieją specyfiki Internetu, a w ogóle to mają kłopoty z rozsądnym rozumowaniem? Chyba do znudzenia. Ludzie mają to do siebie, że nie dostrzegają swojej własnej nudy.

Gdyby było inaczej, organizacje walczące o miłość i sprawiedliwość wśród nauczycieli (konkretnie Professional Association of Teachers) nie krzyczałyby na YouTube, że przyczynia się do gnębienia dzieci w szkołach. A mądre osoby w rodzaju szefowej innej organizacji Beatbullying (walczą o to samo, ale są ewidentnie mądrzejsi) nie musiałyby mówić, że obwinianie YouTube i postulaty o zamknięciu serwisu są tak samo inteligentne jak zamykanie szkół z powodu istniejącego w nich np. stręczycielstwa.

Gdyby było inaczej, serwisy społecznościowe nie trąbiłyby głośno o planowanym rozwoju i kolejnych milionach nowych użytkowników. Ta bańka pęknie szybko, jeszcze rok, może dwa. I znów będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Gdyby było inaczej, dziennikarz Forbesa piszący paszkwilowego bloga pod pseudonimem Fake Steve Jobs nie zostałby chwilowym idolem rzeszy hien internetowych lubujących się w puszczaniu flegmy na znane osoby. No i nie dostałby poklepania po plecach od szefa. Zostałby wylany z pracy na zbity pysk w atmosferze wiecznej niesławy.

Gdyby było inaczej, agencje interaktywne nie chwaliłyby się sukcesami w budowie lojalności poprzez społecznościowe serwisy z konkursami. Dziwna bowiem taka lojalność, która ma swój koniec z definicji. Gdy kończy się konkurs, kończy się miłość…

Gdyby było inaczej, rodzice i dzieci zgadzaliby się w temacie ilości godzin, jakie przed kompem spędzają nasi milusińscy. Rodzice mówią "3 godziny", dzieciaki "7 godzin". Co rodzice robią przez brakujące 4 godziny?

Gdyby było inaczej, właściciele tandetnych serwisów i sklepów wzięliby się w garść i poprawili swoje serwisy przez gwiazdkowym najazdem light shoppersów. Light shoppersi to ludzie, którzy kupują w Internecie okazjonalnie np. z racji Świąt. A zostawiają nie byle jakie pieniądze – jak wynika z obliczeń firm doradczych mówimy o kwotach rzędu miliardów dolarów.

Na szczęście ten tydzień już się kończy. A w poniedziałek – giełdo drżyj!

e-biznes.pl, 2007

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top