Podwyżki i apatia

Czyżby wkrótce nastała nowa era? Era, w której nie będzie już bezczelnych piratów i biednych koncernów? Wytwórnia Warner Bros puściła w Chinach filmy na DVD w cenie półtora dolara (w przeliczeniu da to jakieś 5 złotych). I co? Okazuje się, że można? Można. Trzymaj razem z nami kciuki, żeby Chińczycy rzucili się na filmy i żeby ta akcja przybrała formę globalnego trendu. A wtedy niech się buja ściąganie filmów z Internetu. To dobra wiadomość dla Polski, która tradycyjnie wlecze się na końcu stawki jeśli chodzi o dostęp do Internetu w ogóle, a do szybkiego w szczególe.

Garścią genialnych wiadomości podzieliła się z nami, telewidzami, Telewizja Polska. Obecnie ceny reklam w TVP są najwyższe na rynku, a planowana jest kolejna podwyżka o 10%. Równocześnie pieniądze pozyskane przez abonament stanowią zaledwie 26% wszystkich przychodów TVP. Jeśli chodzi o tę podwyżkę, to ciekawe, jak długo takie drenowanie wytrzymają reklamodawcy. Zwłaszcza że skuteczność reklamy telewizyjnej od dawna pozostawia wiele do życzenia, przynajmniej jeśli chodzi o kanały o wszystkim i o niczym. Kanały tematyczne do inna działka, bo tam chociaż wiadomo, do kogo mniej więcej się mówi. Jeśli zaś chodzi o ten abonament, to zaczyna być z tego paranoja. Ściąganie abonamentu jest do kitu, płacą frajerzy (taka jest opinia), a i pieniędzy z tego wielkich jakby nie ma. Gdy za rok udział abonamentu w całości kasy spadnie poniżej 10%, proponuję rozważenie likwidacji tego przestarzałego wymysłu. Ile osób więcej będzie oglądać TVP, jeśli nie trzeba będzie płacić abonamentu? Pomyśl, TVP, pomyśl o tym dobrze.

Pomyśleć też powinien Żywiec, a właściwie obsługująca go agencja reklamowa. Skoro tyle kasy i czasu poszło w kampanię 'Prawie jak…', to czemu nagle nastąpił odwrót? Jasne, że otrzymanie tytułu Superbrand jest na tyle ciekawe, że warto się chwalić (powiedzmy), ale już trzeba było iść za ciosem. Zwłaszcza, że ostatnio Tyskie chwaliło się jakimś Grand Prix. Wyobrażasz sobie reklamę pokazującą jakieś rozdanie nagród w zapadłej dziurze, pusta publiczność, odrapany puchar. I podpis 'Prawie jak Superbrand'. A potem dodatkowe wyjaśnienie w formie napisu. Oj, wredne by to było. Oj, byłoby to tematem do rozmów ze znajomymi. Oj, taka wredność nie pasuje do wizerunku Żywca. A propos, czy to piwo nie stało się przypadkiem zbyt ciapowate?

Na zakończenie pewien temat, o którym dużo się ostatnio mówiło w kontekście zadymy we Francji. Chodzi o perspektywy młodzieży na rynku pracy. Niby wiadomo, że z pracą jest ciężko (uściślijmy – z pracą płatną godziwie, bo za 500 zł 8 godzin dziennie to dziękujemy bardzo), ale jeśli chodzi o absolwentów szkół średnich i szkół wyższych jest tragicznie. Pieniądze niby na ten cel są, ale idą na szkolenia i pogadanki, programy wyrównywania szans i zakładanie własnego biznesu. Tak jakby pomysł na firmę i jej utrzymanie można było wymyśleć podczas okazjonalnych warsztatów. Do tego jest potrzebne doświadczenie, a tego nie zastąpią pieniądze. Dwa tygodnie temu podpisany niżej Mariusz zaczął prowadzić warsztaty dla studentów z szukania pracy. I na dziś dzień, powody marnych perspektyw młodzieży na rynku pracy widzi trzy. Po pierwsze, biurokracja jest zabójcza, a jeśli tak nie jest, to studenci i tak nie wiedzą, że nie jest. Po drugie, kończąc studia studenci nie mają świadomości, co faktycznie umieją robić i co chcieliby robić (jest to tendencja ogólna – świetnie wiemy, że zdarzają się bardzo inteligentne wyjątki). Po trzecie, rynek pracy nie jest przygotowany na rokroczne wchłonięcie absolwentów, ponieważ nie ma łączności ze szkołami. Mury szkół opuszczają więc rzesze specjalistów, którzy potem nie pracują w swoim zawodzie. Jeśli dotychczasowe działania w polityce aktywizacyjnej rządu nie przyniosły wyników, to może czas zastanowić się nad nowymi działaniami? Ileż można tłuc głową w mur w nadziei, że wybije się w nim dziurę? A powód bonusowy, czyli po czwarte – szkoły przyzwyczajają uczniów do bierności. Gdy trzeba samemu podjąć jakiś wysiłek, choćby tak niewielki jak zapisanie się na warsztaty, to nie ma komu. Manna z nieba nie spadnie. A potem narzekania, że praca za ciężka i za mało płatna. I czyja to wina? Systemu, oczywiście.

Autorzy: Renata Grunert & Mariusz Ludwiński
e-biznes.pl, 2006

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top