Prosty pomysł, żeby zmienić świat

Dziś nie będzie dialogu. Zajmiemy się wspólnie pewną ideą, a właściwie pewnym przedmiotem, który może zmienić świat.

Dużo się mówi o tym, że wykształcenie to podstawa sukcesu. Nauka to potęgi klucz. Jak nie będziesz się uczył, to będziesz dziadował. Dużo się mówi o wyrównywaniu szans edukacyjnych. Biedniejsze dzieci dostają stypendia naukowe, za które rodzice kupują jedzenie, by przeżyć kolejny miesiąc. Dzieci z małych miast mogą chodzić na bezpłatne studia, ale przecież jakoś muszą się utrzymać w mieście. Idą więc do pracy dorywczej, na czym cierpi przyswajanie przez nich wiedzy. Dużo się też mówi o informatyzacji społeczeństw, o powszechnym i bezpłatnym dostępie do komputera i Internetu. W szkołach są otwierane pracownie komputerowe, z których można korzystać jedynie w czasie zajęć lekcyjnych, a dodatkowe kółka pozalekcyjne mogą przyjąć ograniczoną liczbę uczniów. Brakuje rzeczowej edukacji na temat Internetu zarówno wśród dzieci, jak i wśród dorosłych. Obecna sytuacja w tym względzie jest bardzo niedobra. Parafrazując 'Seksmisję', Internet nie został jeszcze podejrzany o koklusz i gradobicie.

Na szczęście znalazł się ktoś na odpowiednim stanowisku (a dokładniej mówiąc profesor Negroponte z Media Labs przy Massachusetts Institute of Technology), ktoś, kto może to zmienić. W tym momencie hamujemy nasz wrodzony polski malkontentyzm (chyba jest takie słowo), Ty też tak zrób.

Gdy się dobrze zastanowić, to po co dzieciom w krajach Trzeciego Świata komputery? Nie mają prądu, żeby działał. Nie mają Internetu, żeby połączyć się ze światem. Czasem nie mają nawet stołu, żeby go postawić lub położyć.

Naprzeciw tych problemów wychodzi komputer na korbę. Nie potrzebuje prądu, gdyż posiada ładowany korbą akumulator. Gdy zaświeci się dioda ostrzegawcza, kilkuminutowe kręcenie zaspokoi apetyt komputera. Nie potrzebuje on też dostawców i kabli, by połączyć się z Internetem. Posiada złącza umożliwiające wpółpracę z sieciami komórkowymi i komunikacją bezprzewodową Wi-Fi. Nie potrzebuje stołu i miejsca do rozstawienia, gdyż jest notebookiem. Jeszcze parę szczegółów technicznych: 500MHz procesor, 1GB ramu, matryca przypuszczalnie 9 lub 12 cali (sądząc ze zdjęcia). Koszt produkcji takiego komputera ma wynosić 100 dolarów amerykańskich.

Wspomniany na początku profesor Negroponte planuje wyprodukować 15 milionów tych komputerów w ciągu roku i przekazać je dzieciom w Brazylii, Chinach, Egipcie, Tajlandii i RPA. Innymi słowy, wszędzie tam, gdzie istnieje potencjał do rozwoju intelektualnego społeczeństwa. Taki potencjał kilka lat temu zauważono w Indiach i teraz spójrz na efekty – czołowy kraj współpracujący przy projektach wirtualnych, fachowcy najwyższej klasy.

Wraz ze zinformatyzowaniem społeczeństw pojawią się oczywiście problemy natury etycznej i kulturowej. Większe piractwo, więcej pornografii, więcej wirusów. Ale pojawi się też większy rynek zbytu dla wirtualnych sklepów, większe możliwości współpracy. Być może bolączki Internetu (wirusy, porno i piraci) są wytworem zachodniej cywilizacji i wraz z kolejnym poszerzeniem internetowego kręgu kulturowego te negatywne zjawiska zejdą na margines. Mamy szczerą nadzieję, że wraz z komputerem dzieci dostaną plan edukacji i zatrudnienia, który spowoduje, że ich życie stanie się lepsze.

Co ciekawe, rektor MIT, macierzystej uczelni profesora Negroponte, ma w planach zakup 500 tysięcy komputerów dla dzieci w Stanach Zjednoczonych. Czy tylko mi się wydaje, że za kilka lat zostaniemy światowym zaściańkiem intelektualnym? Nagrody na konkursach programistycznych to świetna rzecz, ale duma i euforia w ich zdobycia przysłaniają problemy systemu edukacji w Polsce. A jak jest każdy widzi – bandytyzm, bezrobocie wśród absolwentów, upadek szkolnictwa zawodowego. Marzy nam się, żeby nowy premier lub prezydent, zamiast pakować kasę w drogie i nieprzydatne pracownie komputerowe w szkołach, zakupił kilka tysięcy tych komputerów i rozdał je dzieciom. Byłoby znacznie więcej pożytku.

Komputer na korbkę na pierwszy rzut oka wydaje się śmiesznym głupstewkiem. Jednakże jest duża szansa, że to głupstwko zmieni świat. W co bardzo wierzymy.

Autorzy: Mariusz Ludwiński & Renata Grunert

e-biznes.pl, 2005

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top