Ściana nienawiści

Jesteśmy wypaśni. Mamy bezprzewodowy Internet, telewizję HD, hazard online, automatyczne zmywarki i porno w komórkach. Technospołeczeństwo pełną gębą, nieprawdaż? Natychmiastowe zaspokojenie potrzeb, wystarczy mieć naładowaną kartę kredytową, w ostateczności rachunek zostanie ściągnięty z konta Twojego telefonu. Gdyby jeszcze udało się wyeliminować brudne emocje, wytwory niechcianej cielesności, atawistyczne wspomnienia z prehistorycznych czasów czarno-białej telewizji i pralek wirowych. Czy tak się stanie?
Wątpliwe. Raczej nie. Nigdy.

Nic nie jest w stanie zablokować naszych emocji. Kalifornijski Sąd Najwyższy (czyli ten od Arniego) orzekł właśnie, że internauci nie mogą być karani za powtarzanie nieprawdziwych informacji. Fala kłamstw może się bez przeszkód rozlewać po stronach internetowych. Wystarczy mała aluzja i mleko się rozleje.

I bardzo dobrze. Dotąd przekręciarze chowali się za zasłoną prawa i twierdzili, że są zniesławiani, że to kłamstwa niepoparte dowodami. Tępili tych, którzy mieli odwagę powiedzieć głośno "to jest przekręciarz, uważajcie na niego". Teraz to już nie przejdzie.

Trzeba będzie wziąć się za siebie. Trzeba będzie pozbyć się grzeszków, tych małych i tych większych. Pewnie minie trochę czasu zanim ludzie się nauczą korzystać z nowego prawa do mówienia prawdy. Na szczęście natychmiastowość Internetu pozwoli dotrzeć z dobrą nowiną do tysięcy osób. Ty już o tym wiesz. Powiedz znajomym. Gdy ktoś Cię oszuka, możesz bez obaw to powiedzieć. Jeśli wiesz, że ktoś kogoś oszukał, możesz bez obaw przekazać to dalej.

Jest to lepsza metoda na ujście emocji niż tradycyjne sposoby. Pomińmy mazanie sprayem po murach. Lepszym przykładem są studenci Uniwersytetu Kansas. Zbudowali oni w zeszłym roku specjalną ścianę z cegieł, na której przez cały tydzień można było wylewać żale z wątroby. Oblany egzamin? Buch – na ścianę. Wkurzający sąsiad w akademiku? Buch – na ścianę. Przeterminowane jedzenie w bufecie? Buch – na ścianę. Nieźle jak na konstrukcję, która powstała w 5 i pół godziny. Po tygodniu ściana została rozbita i po żalach nie został ślad. Czy pomogło? Ba, też pytanie.

Znając polskie realia, zanim powstałaby taka ściana, trzeba by było wystąpić o biurokratyczne pozwolenie na budowę, przeprowadzić ocenę wpływu inwestycji na środowisko i przeprowadzić przetarg na dostarczenie cegieł oraz rozbiórkę. No i zapłacić podatek za wywóz na składowisko i bezsensowne zaśmiecanie środowiska naturalnego.

Dlatego lepszym sposobem jest skorzystanie z elektronicznej ściany nienawiści. Najbardziej znany przykład pochodzi z Chin – www.hatewall.com. Wejdź i zobacz jak to wygląda. Ekran jest podzielony na "cegiełki", na których po zalogowaniu użytkownicy mogą wpisywać swoje żale i odczucia. Co prawda większości tekstów nie zrozumiesz (chiński alfabet), ale sens zwrotów takich jak "fuck", "die" i "hell" załapiesz na pewno.

Dotąd wydawało się, że dobrym sposobem na uzewnętrznienie się jest prowadzenie bloga. Ale blog wymaga kilku rzeczy, które nie współgrają z gorącymi emocjami chwili. Musisz pisać w miarę składnie. Musisz mieć jakiś temat. Musisz regularnie wstawiać nowe newsy. Musisz uważać na wyjątkowo kwiecisty język. No i istnieje archiwum przeszłych wiadomości, więc za tydzień możesz wstydzić się własnych słów.

Ściana nienawiści nie narzuca Ci takich ograniczeń. Jeśli siedzisz w pracy i właśnie szef dał popis swojej głupoty, nie musisz mruczeć pod nosem i przeżuwać niesmacznej wiązanki. Wrzuć ją na ścianę dokładnie tak jak ją czujesz. Natychmiastowa ulga. Natychmiastowa gratyfikacja. Tak bardzo w stylu technospołeczeństwa.

Jesteśmy wypaśni. Mamy bezprzewodowy Internet, telewizję HD, hazard online, automatyczne zmywarki, porno w komórkach i cyber ściany nienawiści. Technospołeczeństwo pełną gębą, nieprawdaż? I bardzo, do cholery, dobrze.

e-biznes.pl, 2006

Wpisy promowane

Wydarzenia

19. edycja Studenckiego Festiwalu Informatycznego
04.04.2024 - 06.04.2024

Najnowsze wpisy

Scroll to Top