Skandale – okazje do nauki

Skandal nie jest czymś złym. Owszem, wypływają na jaw ciemne sprawki. Owszem, widać na dłoni, że ludzie nie dorośli psychicznie do dzisiejszych czasów. Owszem, robi się nam przykro, ponieważ uświadamiamy sobie nasze małe prywatne skandale i zaczynamy odczuwać lęk przed ich brutalnym ujawnieniem. Bez szansy na wytłumaczenie. Skandale oczywiście są potrzebne. Może dlatego, że zachodzą w sposób naturalny (ciśnienie brudu też posiada limit bezpieczeństwa). A może po to, żebyśmy czegoś się z nich nauczyli.
Czego możesz nauczyć się ze skandalu, jakim jest wynik ankiety przeprowadzonej przez firmę Ipsos na temat czytelnictwa książek w Polsce? 41 procent respondentów zadeklarowało, że nie przeczytało w ostatnim półroczu żadnej książki. Jest to wynik dość przedziwny, biorąc pod uwagę tanie wydania kieszonkowe, książki dołączane do gazet i czasopism jako bonusy, aukcje i antykwariaty online, katalogi wysyłkowe typu Świat Książki oraz sklepy z tanią książką. No więc jaka stąd płynie nauka? Jeśli znasz jakąś interesującą książkę, powiedz o niej natychmiast jednej znajomej osobie. Nie wszyscy czytają recenzje książek w Internecie i nie śledzą na bieżąco nowości. Bądź dla nich ekspertem, podziel się informacją.

A skandal z "Królem YouTube"? Biorąc pod uwagę szum medialny, jaki wywołał film, wiele osób nie pojmuje dlaczego Krzysztof Kononowicz zajął dopiero szóste miejsce w wyborach w Białymstoku. Zastanów się chwileczkę. Kto głównie korzysta z YouTube? Młodzież oscylująca dopiero w granicy wieku wyborczego. Jak wiele Polaków korzysta z tego serwisu? Załóżmy baaardzo optymistycznie, że jest to kilka procent w skali wszystkich użytkowników. I teraz najlepsze – jak wielu mieszkańców okręgu wyborczego pana Kononowicza korzysta z YouTube? Na pewno czujesz intuicyjnie, że będzie to mniej niż pięć tysięcy. W praktyce okazało się, że było to prawie 1700 głosów. Jaka nauka? Zanim wymyślisz wirusa promocyjnego, dopracuj najpierw sam produkt (gdyby Kononowicz miał normalny program, zebrałby co najmniej dwa razy tyle głosów), a potem upewnij się, że wypuszczasz wirusa w nośnym środowisku. Żeby potem nie było płaczu.

Następny przykład ma naturę zbiorową. To dwa skandale – jeden związany ze startem tabloidowej telewizji, drugi z antydziennikarstwem uprawianym przez zdesperowane serwisy internetowe. Natura tych dwóch skandali jest identyczna – wynikają z chęci przyciągnięcia widzów i reklamowej kaski. Telewizja zaproponowała widzom wiadomości w formie striptizu. I skandalem nie jest sama natura propozycji, ale to, że nie dotrzymała obietnicy. Tego widzowie nie przebaczają i nie zapominają. Natomiast serwisy internetowe z wiadomościami najwidoczniej zaczynają odczuwać odpływ kasy reklamowej i zażarcie walczą o resztki ze stołu. Ponieważ nie mogą zdobyć przewagi konkurencyjnej opartej na merytoryce (newsy generalnie się powtarzają), kombinują z blogami, materiałami wideo i innymi wodotryskami. Skandalem jest jednak to, że posuwają się do brukania dziennikarstwa i wciskają blogi w miejsca newsów. Wyobrażasz sobie artykuł, który jest faktycznie jedynie kilkoma akapitami (wybranymi bez sensu, ale może takie są profesjonalne blogi), a całość pseudoartykułu wieńczy napis "Co się stało? Więcej na moim blogu. Zapraszam do dyskusji!!!"? Jak można to nazwać? Bezczelne nabijanie statystyk? Desperackie chwytanie się brzytwy? Upadek merytoryki? Wybierz określenie, które najlepiej Ci pasuje. I samemu nigdy nie zrób czegoś takiego. Taka płynie z tego nauka.

Tak mówiąc całkiem poważnie, skandalem jest również podejście do firmowego serwisu internetowego firm zajmujących się marketingiem, reklamą, budowaniem marki i PR. Zgodnie z maksymą "lekarzu lecz się sam" można by się spodziewać, że te strony będą na maksa wypasione (ale nieprzeładowane), genialnie spozycjonowane w wyszukiwarce i hipnotycznie przyciągające. Tymczasem większość z nich to chwalenie się klientami połączone z masą bełkotu pseudobranżowego. Ogólnie mówiąc – poniżej przeciętnej. Taką opinię (w sensie tę ogólną) wypowiedział prezydent Stowarzyszenia Web Marketing przy okazji rozwiązania konkursu WebAward na najlepszą stronę branży PR. Skandalem jest, że posiadacze tak miernych stron mienią się ekspertami i świecą po oczach swym profesjonalizmem. A jaka stąd nauka? Że niedługo wejdą w tę branżę nowi gracze z dobrymi serwisami. A wtedy będzie ciekawie widzieć upadek gigantów. Może Ty masz na to ochotę? Druga okazja się nie powtórzy.

Na koniec mała niespodzianka na uspokojenie nerwów skołatanych skandalami. Wyobraź sobie następujące obrazy. Pył na wietrze. Ziarnko piasku na plaży. Kropla wody w oceanie. Jedną mała planetka. Ogromne Słońce. Czarna dziura o masie miliarda Słońc.

Nasze problemy są niczym.

e-biznes.pl, 2006

Wpisy promowane

Wydarzenia

19. edycja Studenckiego Festiwalu Informatycznego
04.04.2024 - 06.04.2024

Najnowsze wpisy

Scroll to Top