Zmuszanie kogo lub czegokolwiek do odlotu do ciepłych krajów jest nie tylko potwornie trudne, ale i groźne dla otoczenia. Ludzie lub rzeczy, które naprawdę powinny znajdować się daleko daleko stąd, wciąż tu tkwią. Jak bezigłe choinki stojące pod blokiem. I żaden huragan nie pomaga.
Myślałby ktoś, że w roku 2007 wykorzystywanie Internetu do nauki będzie tak powszechne jak wykorzystywanie go do gadania. Że przyjazny wiatr rozkruszy stwardniałe przestarzałe standardy i wprowadzi ożywczy powiew nowoczesności. Ileż można wdychać tę samą naftalinę?
Tymczasem podobno nauka metodą e-learningu jest obecnie w Polsce nielegalna, ponieważ odpowiadający za to minister nie ma czasu na podpisanie stosownej ustawy. Czy w takim razie niektóre uczelnie wypuszczając na rynek studia e-learningowe łamią prawo? Na szczęście nie dotyczy to szkoleń, kursów uzupełniających i studiów podyplomowych, które powstają często i chętnie. Ostatnio również z użyciem pieniędzy unijnych, co oznacza dla słuchaczy bardzo niski koszt.
W ubiegłym tygodniu odbyła się prezentacja nowego programu studiów podyplomowych o wielce długiej i mądrej nazwie "Internetowe studia podyplomowe budowy kompetencji w zakładaniu i prowadzeniu e-biznesu". Studia są skierowane dla pracowników małych i średnich przedsiębiorstw, którzy chcą efektywnie korzystać z nowoczesnych technologii informatycznych w działalności biznesowej. Ponieważ studia są dofinansowane przez UE, chętni muszą opłacić tylko 20% ceny.
Program studiów obejmuje 525 godzin akademickich, w ramach których studenci zapoznają się ze sposobami wykorzystywania oprogramowania, komputerów i sieci komunikacji elektronicznej do realizacji celów gospodarczych. Nie zabraknie oczywiście aspektów ekonomicznych oraz obowiązkowo – prawniczych. Całe studia odbywają się online z nieusuwalnym na razie dodatkiem w postaci analogowych zjazdów laboratoryjnych, spotkań z wykładowcami (te są nieobowiązkowe) i egzaminów. Studia trwają 9 miesięcy, a potem następuje poród tzn. odebranie dyplomu. Oby więcej takich inicjatyw.
Wywianiu powinni również zostać przymusowo poddani różnej maści przekrętowcy z aukcji internetowych. W ubiegłym tygodniu w końcu wzięto się za osoby psujące wizerunek handlu internetowego w społeczeństwie. Jedno takie coś wystawiło na aukcji wypasionego Jeepa. Ostatnia oferta opiewała na sumę 23,1 tysiąca złotych. Właściciel stwierdził, że to trochę mało i zapodał raka. Ale niedoszły właściciel Jeepa nie popuścił. Postraszył sądem, a gdy okazało się, że straszak nie działa, faktycznie wypuścił prawnika. Proces ruszył w zeszłym tygodniu. Ciekawe jaki będzie wyrok. Dla dobra e-handlu powinien być na tyle wysoki i jednoznaczny, żeby pokazać ewentualnym naśladowcom, że to ryzykowna gra.
Do wywiania nadają się też instytucje, które nie umieją opracować sprawnych procesów obsługi klienta. Urząd Komunikacji Elektronicznej skontrolował (choć należałoby powiedzieć, że zamarkował kontrolę na podobnej zasadzie jak PZPN walkę z korupcją) ogromną liczbę 80 placówek pocztowych w całym kraju. Skala oczywiście jest nieproporcjonalna i raczej pewnie nikt nie dotarł do wesołego faktu, że na pobliskiej poczcie czekam na odbiór awizo 40 minut, ciesząc się, bo czasem paczka krąży po dwóch okolicznych urzędach i nigdzie nie może zostać przyjęta na stan. Przeterminowany katalog wysyłkowy w takim momencie wcale nie zachęca do zakupu. Ale nawet tak wyrywkowe badanie nie ukryło sytuacji. Faktem jednak pozostaje dobry nastrój rzecznika Poczty, który uważa, że Poczta cały czas pracuje nad poprawą swoich usług i że w niektórych obszarach widać poprawę. Racja, racja. Widać poprawę w kalendarzu. Moment otwarcia rynku przesyłek indywidualnych zbliża się coraz bardziej. Słychać już pomruk huraganu.
Na następne takie huragany jak ostatnio, jakiś urząd zajmujący się Internetem (może UKE?) powinien wystosować specjalny komunikat dla internautów. Powinien on zawierać ostrzeżenie o możliwości wywiania Internetu z sieci, a co za tym idzie jego czasowej niedostępności. Weekend pracy bez netu naprawdę nie jest przyjemny i ciężko pojąć, dlaczego w takich warunkach nie ma jakiegoś dyżurnego patrolu przywracającego Internet. Niektórzy naprawdę potrzebują go w pracy, również w weekendy. Nawet w Polsce.
e-biznes.pl, 2007
Wpisy promowane
- Polecane samochody do miasta w atrakcyjnym finansowaniuMałe samochody osobowe od lat cieszą się ogromną popularnością wśród mieszkańców dużych miast i aglomeracji. Mając na uwadze potrzeby dynamicznego ...
- Inwestowanie długoterminowe: dlaczego wszystko jest lepsze od gotówki?Zastanawiając się nad sposobami lokowania kapitału, wielu z nas instynktownie skłania się ku trzymaniu środków w gotówce. Wydaje się to ...
Wydarzenia
19. edycja Studenckiego Festiwalu Informatycznego
04.04.2024 - 06.04.2024
Najnowsze wpisy
- W lutym e-sklepy IdoSell rosły szybciej niż rynekSklepy internetowe, które korzystają z usług IdoSell, rosną znacznie szybciej niż rynek e-commerce w Polsce. Tak wynika z danych Grupy ...
- Dłuższy luty zwiększył sprzedaż – nowy raport BaseLinkerAnalitycy platformy BaseLinker– największego w regionie CEE systemu do zarządzania i automatyzacji sprzedaży online – opracowal najnowszy odczyt BaseLinker Index. ...
- Restimo pozyskuje 2 mln zł na dalszą cyfryzację gastronomiiRestimo ogłosiło dzisiaj zamknięcie drugiej rundy inwestycyjnej na etapie seed w wysokości 2 mln zł od prywatnych inwestorów. Spółka stworzyła ...
- Nest Bank i Shoper wspólnie wspierają e-przedsiębiorcówShoper nawiązał współpracę z Nest Bankiem. Dzięki temu klienci Shoper mogą skorzystać z oferty konta, limitu lub kredytu firmowego w ...
Zapoznaj się z ofertą wpisów promowanych oraz zasadami udzielania patronatów.