Banki nie spieszą się z e-podpisem

Do końca ubiegłego roku banki miały czas, by przygotować się technicznie do wprowadzenia podpisu elektronicznego. Wydaje się jednak, że na jego praktyczne wdrożenie przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Główną przeszkodą są wysokie koszty urządzeń do elektronicznego podpisywania dokumentów oraz związane z tym potencjalnie małe zainteresowanie klientów – wynika z informacji jakie uzyskaliśmy w bankach.

– Użytkownicy nie są jeszcze szeroko zainteresowani podpisem elektronicznym. – Przewidujemy, że rynek e-podpisu zacznie się rozwijać dopiero po wprowadzeniu akceptacji podpisu w instytucjach państwowych (najpóźniej połowa 2006 r. – przyp. red.) – mówi Grzegorz Adamski z biura prasowego Banku Zachodniego WBK. – Ustawa o podpisie elektronicznym zdaniem ekspertów zawiera wiele błędów i nieścisłości. Istnieje, więc duże prawdopodobieństwo jej nowelizacji – dodaje Krzysztof Druszcz, rzecznik prasowy MultiBanku, usprawiedliwiając niechęć instytucji finansowych do szybkiego wdrażania e-podpisu.

MultiBank zamierza jednak w bliżej nieokreślonej przyszłości zaoferować klientom podpis elektroniczny. – Planujemy wykorzystanie e-podpisu do zawierania umów przez Internet, dostępu do konta bez użycia listy haseł jednorazowych oraz podpisywania dokumentów. Korzyści, jakie niesie za sobą wprowadzenie e-podpisu to głównie dalsze zwiększenie ilości operacji bankowych, które można wykonać za pośrednictwem Internetu – mówi Druszcz.

Standardy umożliwiające wykorzystanie podpisu elektronicznego opracował także mBank. Obecnie trwają prace nad infrastrukturą techniczną. Tu także jednak nie mamy co liczyć na szybkie wdrożenie. – Nie ma ekonomicznego uzasadnienia do szybkiego wprowadzania rozwiązań, które wiążą się z dodatkowymi kosztami dopóki posługiwanie się podpisem nie upowszechni się. W miarę upowszechniania się podpisu elektronicznego będziemy go aktywnie wdrażać. Naszym zdaniem posługiwanie się e-podpisem zwiększa bezpieczeństwo, przyśpiesza i ułatwia zawieranie transakcji oraz zmniejsza koszty wymiany korespondencji – mówi Szymon Midera, rzecznik mBanku.

Technicznie przygotowany jest już natomiast bank Pekao. – Wprowadzenie e-podpisu uzależniamy od zainteresowania tą usługą naszych klientów, a jak na razie naszym zdaniem jest ono znikome – mówi Dorota Wrzeciono z biura prasowego banku. Prace trwają w PKO BP jednak „jest zbyt wcześnie, aby podać jakiekolwiek informacje”.

Większość banków już teraz korzysta z technologii podpisu elektronicznego. Nie jest to jednak podpis kwalifikowany, czyli w świetle prawa równie ważny co podpis odręczny. W Banku Zachodnim WBK niekwalifikowany e-podpis wykorzystują klienci firmowi korzystający z aplikacji typu homebanking – Minibank24. Także Kredyt Bank weryfikuje podpis elektroniczny oraz świadczy niekwalifikowane usługi certyfikacyjne wobec swoich klientów. Technologia oparta na kluczach publicznym i prywatnym znalazła również zastosowanie w systemach bankowości internetowej BPH PBK, ING Banku Śląskiego i Fortis Banku.

Banki umożliwiają zapis klucza prywatnego na zwykłej dyskietce bądź dysku twardym. Kwalifikowany podpis elektroniczny musi być natomiast zapisany na bezpiecznym nośniku danych np. na kosztownej karcie mikroprocesorowej. Chodzi m.in. o to, by certyfikatu nie można było skopiować i by był on fizycznie niezależny od komputera.. Kosztuje także gwarancja prawdziwości podpisu elektronicznego jaką daje centrum certyfikacyjne. W Unizeto, pierwszej spółce, wpisanej przez Ministra Gospodarki do rejestru kwalifikowanych podmiotów świadczących usługi certyfikacyjne związane z e-podpisem, certyfikat powinien kosztować ok. 200 zł.

Jeśli taka cena certyfikatów się utrzyma będzie na nie stać tylko najbardziej zamożnych klientów banków.

Maciej Kossowski
Expander.pl

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top