Nie można ognia zwalczać ogniem

Są różne rodzaje pożarów i każdy z nich wymaga innych działań. Pożary prerii, stepów lub pól najczęściej gasi się za pomocą przeciwognia. Z pożarami w terenach zabudowanych walczą strażacy ze specjalistycznym ekwipunkiem i wielkimi wężami. Palącą się kuchenkę w mieszkaniu najczęściej traktuje się strumieniem piany z podręcznej gaśnicy.

Terrorystyczny pożar świata, którego widmo zatruwa umysły niektórych polityków w Unii i w Polsce, również wymaga odpowiedniego działania. Należy jednak podejść do tematu w sposób systematyczny, a szybko stanie się jasne, które podejście jest najrozsądniejsze. Najrozsądniejsze nie oznacza jednak, że jest to wyjście najprostsze i najtańsze.

Do ugaszenia terroryzmu nie wystarczy podręczna gaśnica. Terroryzm nie jest JUŻ problemem lokalnym krajów arabskich, co dobrze wiemy od 4 lat. Nie będę wymieniał konkretnych nazw.

Do ugaszenia terroryzmu nie wystarczą strażacy, którzy pojawiają się na miejscu dopiero w momencie pojawienia się ognia. Zadaniem strażaków nie jest bowiem ocalenie płonącego już budynku, ale zapewnienie bezpieczeństwa sąsiednim. Co więcej, interwencja strażaków wcale nie wyklucza pojawienia się kolejnych pożarów. Doraźne działania podejmowane w chwili samobójczych zamachów nie są skuteczne w dłuższym czasie. Brakuje im bowiem strategicznego podejścia – planów, zasobów, taktyk postępowania. Wszelkie dotychczasowe działania antyterrorystyczne podejmowane na świecie noszą znamiona akcji strażackiej. Niestety.

Do ugaszenia terroryzmu nie wystarczy też podłożenie przeciwognia, czyli stworzenie równie silnej opozycji, która jest w stanie walczyć z wrogiem tymi samymi metodami i z tą samą bezwzględnością. Nie da się tego zrobić, ponieważ jest to z natury działanie złe moralnie. Przyjmując metody walki wroga sami się nim stajemy – trywialne, ale prawdziwe. Nie można czynić zła tylko dlatego, że walczymy z innym złem. Zło nie jest relatywne – oczywiście inaczej ma się sprawa z jego postrzeganiem przez ludzi. Lepiej więc przegrać i być po stronie dobra niż wygrać i być po stronie zła. I nieważne, w jak ładne słowa będziemy to zwycięstwo ubierać. Jest jeszcze jedna kwestia – miejsce bitwy dwóch ogni jest jałowe, nie ma na nim życia. Czy jest ktoś w stanie świadomie podjąć decyzję, która narazi Ziemię na takie ryzyko? Zobaczymy już 13 grudnia.

Jak więc poradzić sobie z terroryzmem? Na początku polecałbym lekturę jakiejś dobrej książki na ten temat. To naprawdę otwiera oczy na wiele spraw. Na mojej półce stoi 'Moc, niemoc i przemoc' Krzysztofa Mroziewicza (Oficyna Wydawnicza Branta, Bydgoszcz 2005) – świetnie się czyta. Po lekturze książki polecam analizę przyczynową – dlaczego ludzie stają się terrorystami? Przecież nikt nie rodzi się terrorystą. Podpowiedź – niezadowolenie z przepaści ekonomicznej i gniew z arogancji tych, którzy znajdują się po wysokiej stronie tej przepaści.

No dobrze, ale dlaczego w Polsce wychodzimy przed szereg i chcemy przez 15 lat przechowywać dane telekomunikacyjne (telefony, komórki, rozmowy, Internet, maile) obywateli? Złe pytanie. Do czego te dane można wykorzystać? Bingo! Nikt nie będzie sprawdzał, do kogo dzwonił Robert K. z Lipowej 12 sierpnia 2008 roku. Ale szybciutko znajdą się chętni, którzy dojdą do tego, z kim kontaktowali się poszczególni kandydaci na prezydenta w wyborach 2010. Co zrobią z tą wiedzą? Nie udawaj, że nie wiesz. Przecież żyjemy w epoce mediów.

Więcej o zasadności merytorycznej i prawnej trzęsienia ziemi (dosłownie!) dowiesz się z wortalu wagla.pl.

Autor: Mariusz Ludwiński

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top