Microsoft – na straży legalności gier komputerowych

Wygląda na to, że Microsoft ma nową wizję jak powstrzymać piractwo gier komputerowych. Zamiast kupować w sklepie nośniki – mamy kupować licencje online. Pomysł wzbudza kontrowersje, głównie poprzez fakt, że Korporacja chce być ostatecznym strażnikiem przemysłu gier komputerowych.

Najkrócej mówiąc, główna zmiana ma polegać na uniemożliwieniu piratom kopiowania oprogramowania. Zamiast tego Microsoft przekonuje, że programy powinny być dostępne wszędzie – nawet w sieciach P2P. Haczyk? Aby zagrać w daną, na przykład ściągniętą z BitTorrent grę, trzeba będzie kupić licencję online. Będzie ona przenośna, co oznacza, że pozwoli konsumentowi grać gdziekolwiek się obecnie znajduje.

Rozwiązanie ma służyć przede wszystkim wydawcom. Piractwo jest głównym problemem jeśli chodzi o zyski z produkcji. Próby rozwiązania tej kwestii przez nich samych nie doczekały się spektakularnych sukcesów, jak było na przykład w krytykowanym szeroko zastosowaniu zabezpieczeń DRM w „Spore”, jednej z najważniejszych produkcji EA.

Kolejnym plusem dla wydawców ma być fakt, że gry nie przedostaną się do internetu przed datą oficjalnej premiery – Microsoft będzie trzymał „pod kluczem” licencję do tego czasu. Wiadomo zaś, że straty spowodowane przez takie kopie gier są ogromne.

Microsoft - na straży legalności gier komputerowych 1

Czy w nową, oczekiwaną od dawna wersję Duke Nukem będziemy mogli zabrać dopiero po wykupieniu licencji online?
Fot. pochodzi z serwisu teamteabag.com

Jak przekonuje Korporacja z Redmond zalety odczują także gracze. Z jednej strony nie będą musieli martwić się już o zgubienie dysku instalacyjnego. Będą mogli uruchamiać gry na wielu komputerach. Co więcej, Microsoft chce by stan gry zapisywali w chmurze – co oznacza, że będą mogli zacząć dany poziom w domu, a dokończyć go u kolegi/koleżanki. Z drugiej zaś strony model darmowej dystrybucji i płatności za użytkowanie ma przekonywać twórców do częstego publikowania darmowych wersji demo, tak, jak to ma miejsce na konsolach PS3 i X360.

Nie ukrywajmy, że beneficjentem całego programu będzie także Microsoft. Chce postawić się w roli ostatecznego strażnika. Z systemem Windows, zdecydowanym liderem pod względem przygotowywanych pod systemy operacyjne gier komputerowych – może tylko umocnić swoją pozycję.

Pomysł Microsoftu przypomina rozwiązanie stworzone przez Valve SoftwareSteam. Używany do dystrybucji gier wyprodukowanych przez tą firmę (np. Half-Life) oraz, coraz częściej, innych deweloperów (np. Emipre Total War, Unreal). Posiadacze konta Steam nie muszą kupować gier w tradycyjnych sklepach. Płacąc kartą kredytową mogą pobrać grę na dowolny komputer. Następnie kupioną grę trzeba obowiązkowo zarejestrować.

Propozycja Korporacji budzi szereg wątpliwości. Nawet jeśli duża ich część powodowana jest ogólną niechęcią to powstaje kilka bardzo istotnych pytań, które pozostają niestety bez odpowiedzi.

Co z tymi graczami, którzy nie mają dostępu do internetu? (o ile zarejestrować grę jednorazowo jeszcze będzie można przeboleć to co jeśli system będzie wymagał permanentnego dostępu do sieci?) Jak długo wspierane będą takie licencje (lubimy przecież grać w gry 5 a nawet 10-letnie, czy licencja będzie dożywotnia?) Czy w ten sposób będą wspierane gry na inne OS’y? Co stanie się jeśli kupimy grę a za jakiś czas Microsoft wycofa się ze swego pomysłu uznając go za chybiony? Czy będziemy mogli pograć w poprzednie wersje danej gry, czy tylko w najnowsze? I w końcu: czy będzie to bezpieczne rozwiązanie? (kupując nośnik nie ma problemu potencjalnego „zhakowania” – a w tym przypadku, owszem).

Miejmy nadzieję, że jeśli Microsoft wprowadzi swój pomysł w życie powyższe wątpliwości zostaną rozwiązane. I to na korzyść graczy, którzy są w tej całej zabawie najważniejsi.

Źródło: BusinessInsider

admagazine.pl

Wpisy promowane

Wydarzenia

Brak Patronatów

Najnowsze wpisy

Scroll to Top